Tak pokrótce można opisać pewnego myśliwego z Tomaszowa Lubelskiego, który zastrzelił z ambony psa. Psa, który nie biegał w samopas a jego właściciel był niedaleko. Niestety mimo starań i udzielonej pomocy psiak zmarł.
Pan Tomasz – opiekun – podkreślał, że przez cały czas spaceru on i jego podopieczni byli dobrze widoczni. Nie może być tu więc mowy o pomyłce. Przeciwko myśliwemu świadczy również jego zachowanie… Po oddaniu strzału uciekł – jak to relacjonuje Pan Tomasz – „w ciągu minuty”.
Myśliwemu grozi do trzech lat pozbawienia wolności. Ustalono do jakiego koła łowieckiego należy rzeczony myśliwy. Policji znane są również jego dokładne personalia. Wiesław Ś. – bez „Pan” bo w mojej opinii nie zasługuje nawet na tą drobną rzecz – zastrzelił psa ponieważ… „chodził od kilku dni rozwścieczony, że nie może zabić zwierzęcia, upolować”.
Pozwolę sobie popuścić wodze fantazji… załóżmy, że idzie po polu matka z dzieckiem… jest grudniowe popołudnie czyli praktycznie wieczór. Myśliwy wściekły i rozgoryczony a dziecko w świątecznej czapeczce renifera… Frustracja przeradza się w złość, złość w gniew, gniew w agresję a ta prowadzi do nieprzemyślanych decyzji… Niestety ludzie podlegają emocjom i ich następstwom w większym zakresie niż nasi podopieczni (jak psy i koty). Jednak w odróżnieniu od nich ludzie są zdolni do większej abstrakcji w myśleniu oraz przewidywania następstw swoich czynów – jak widać na niniejszym przykładzie niekiedy to za mało.